Ochrona danych osobowych
Deklaracja dostępności
MCK Polityka ochrony dzieci 2024
BIP

Legendy Skoczowa i okolic


Legendy Skoczowa

JAN DRECHSLER
"Legendy Skoczowa i okolic"

Wstęp do książki:

Skoczów pełen tajemnic


    Skoczów od zawsze był grodem, z którym związanych było wiele legend i tajemnic. Jak każde stare miasto kusił do przeglądania kart jego historii, a jeszcze bardziej do odwiedzania miejsc, które gdyby tylko mówić mogły, zapewne pochwaliłyby się niezliczonymi zdarzeniami, przepełnionymi metafizycznym kolorytem. To największe bogactwo tego miasteczka, ale też  i kręgosłup całej magii z nim związanej. Jej zapach smak i kształty bardzo dokładnie obrazuje pozycja, którą mają Państwo w rękach – „Legendy Skoczowa i okolic”. Ma się wrażenie, że autor – Jan Drechsler – w nadwiślańskim miasteczku mieszkał od zawsze, zna go wyśmienicie, a ponad to wie, jak w kilku słowach opowiedzieć o najwartościowszych jego walorach. Odszukuje je bez trudu przy okolicznych stawach, zbiegach rzek, w siedzibie magistratu, ale i na samym rynku – przy fontannie, która jest skoczowskim znakiem rozpoznawczym. Elementem łączącym prawie wszystkie opowieści jest wszędobylski, zadziorny, ale też niezwykle błyskotliwy utopiec – żabo podobny stworek mieszkający w wodnym klimacie. Wyrazistość jego charakteru w sposób nieco przerysowany obrazuje tak naprawdę typowo ludzkie cechy, z których często powinniśmy być dumni, ale może jeszcze częściej powinniśmy się ich wstydzić. Utopiec stanowi zatem lustro, w którym niejeden powinien się przeglądnąć najlepiej z jego częstotliwością przeglądania się w wodnych odmętach. Filuterność tego stworka nie pozwala na niego się gniewać, wręcz przeciwnie, rodzi ku niemu płynącą sympatię. Fakt ten sprawia, że wodny demon, jak niektórzy go określają, jest niezwykle wdzięcznym bohaterem opowiadań kierowanych do dzieci. Dzięki temu właśnie „Legendy…”, które autor ofiarowuje czytelnikowi, nie mają jakichkolwiek wiekowych ograniczeń – kierowane są absolutnie do wszystkich. Uniwersalność spisanych podań podkreślają również liczne odwołania do postaci świętych, biblijnych wydarzeń, aniołów, diabłów. Elementy gwarowe, które się w nich pojawiają są specjalną dedykacją dla tych, którzy tylko w ten sposób przywykli się porozumiewać. Walory historyczne pomagają zgłębić wiedzę na tematy minionych czasów (skoczowska wizyta cesarza Franciszka Józefa I, nawiązanie do bytności na tych terenach społeczności żydowskiej, przywołanie postaci historycznych związanych z Księstwem Cieszyńskim) . Opowieści są też źródłem inspiracji fantastów, którzy bardzo często pogrążeni w tolkienowskim świecie mają okazję „jedynie cudze chwalić swego nie znając”. Trudno nie wymienić wśród odbiorców tejże pozycji etnologów. „Legendy…” wielokrotnie odwołują się do obyczajów ludności zamieszkującej tereny Skoczowa i okolic, przywołując choćby znany na całą Polskę obrzęd pochodu z Judoszym. Nie został zapomniany również ciągle żywy i mający się dobrze składnik skoczowskiej tradycji – czwartkowy targ. Nie pominięcie tego cotygodniowego wydarzenia jednoznacznie dowodzi, że autor doskonale rozumie, co jest dla skoczowian ważne, co stanowi ich nie koniecznie szarą rzeczywistość. Brak owej szarości jest konsekwentnie nakreślony nawet przez samą istotę opisywanych wydarzeń. Każdorazowo mają one postać dialogu. Wręcz namacalnie odczuwa się ważenie skrajnych biegunów na dwóch starych szalkach zawieszonych na wadze po przeciwnych stronach. Cały czas człowieczeństwo igra z duchowością, „fizyka” z metafizyką, w końcu dobro ze złem. Jedynie liryczny aspekt łagodzi ostre kontury przeciwnych jakości, personifikując na przykład biedę, nędzę czy krzew jeżyn. Niemalże Leśmianowej liryczności towarzyszy duża plastyczność opisywanych treści. Czytelnik na początku każdej z legend przez dość długi czas wprowadzany jest w nowy świat, który z równą siła smakuje, mieni się kolorami, pachnie i zachęca w swe progi. Pobudzenie apetytu poznawania nowych historii jest tak wielkie, że na ich zakończenie nigdy nie można poczuć się sytym. Pointa jest klarowna, jednoznaczna i zdecydowana – jednym postawieniem kropki kończy wizytę w „innej bajce”. Opanowanie przez autora do perfekcji takiego zabiegu wywołuje tylko jedno odczucie – chce się czytać kolejne i kolejne opowieści, zatracając wrażenie, że ten piękny, ciekawy, zabawny świat odwiedziło się tak krótko.
    Kończąc opisową wycieczkę po treści poszczególnych historii przyjrzyjmy się jeszcze okładce „Legend Skoczowa i okolic”. Widnieje na niej rysunek Mirosława Ogińskiego przedstawiający najstarszy budynek w Skoczowie, którego piwnice pamiętają jeszcze XIV wiek. Symbolika związana z tym właśnie miejscem jest wielopoziomowa. W budynku tym obecnie mieści się Muzeum im. Gustawa Morcinka, który niezwykle przyczynił się w swej twórczości do rozsławienia lokalnych utopców. Pisząc o nich moralizował, kreował baśniowość klimatu, jak również pracował nad tym, by Skoczów w prozatorskiej formie unieśmiertelnić. Udało mu się to w stu procentach. Jan Drechsler podąża niejako tym śladem i stąd swego rodzaju symboliczne przesłanie okładki. Jej wymiar historyczny splata się również z historycznymi odwołaniami wpisanymi w poszczególne legendy. Warto także wspomnieć, iż ten nieustający dualizm dobra i zła  otoczony zewsząd metafizyką również i tego budynku dotyczy. Od lat bowiem krążą wieści, że w tymże muzeum straszy. Kto jest żądny przygód o tak bujnym kolorycie może po przeczytaniu „Legend Skoczowa i okolic” odwiedzić i samą placówkę w poszukiwaniu wrażeń mistrzowsko wykreowanych przez autora.
    Jednym słowem serdecznie zapraszam do lektury i… Skoczowa pełnego nadal nieodkrytych tajemnic.


Julia Raszka

 

"Legendy Skoczowa i okolic" można nabyć
w skoczowskim ARTadresie (Rynek 18) w cenie 17 zł.